Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Promowane

Wyjątkowo w piątkowe popołudnie zostało rozegranie spotkanie Stali Sulęcin z Santosem Świebodzin inaugurujące 24 kolejkę rozgrywek czwartej ligi. Goście ze Świebodzina, którzy obecnie zajmują drugie miejsce w tabeli przyjechali w jednym celu – wygrać i tego dokonali. Wynik wydaje się wskazywać, że przyszło im to nader łatwo natomiast trzeba stwierdzić, że było to najlepsze spotkanie Stalowców w rundzie wiosennej i gdyby sprzyjało im trochę więcej szczęścia w Lubniewicach mogło dojść do sporej sensacji.
Po pierwszych trzydziestu sześciu minutach gry zapowiadało się na podobny pogrom, jak w przed tygodniem w Nowej Soli – to Santos prowadził grę choć największą różnicę było widać w obu polach karnych. Podczas gdy po stronie Santosu panował spokój i zawodnicy Stali nie byli w stanie zapuścić się głębiej niż w okolicę 20 m od bramki gości, gracze Santosu w okolice pola karnego Pawła Matusika zapuszczali się raz za razem, a gdy już strzelali w światło bramki to nasz bramkarz był zmuszony wyciągać piłkę z siatki. Pierwszą bramkę sulęcinianie stracili już w trzynastej minucie spotkania, kiedy to po niepewnej interwencji Piotra Rosińskiego i wstrzeleniu piłki w pole karne Nikodem Rafalik głową skierował piłkę do siatki stojącego obok Pawła Matusika. W 19 minucie drugiego gola dla Santosu zdobył Patryk Podwyszyński strzałem zza pola karnego, po przepięknym, dwójkowym rozegraniu zawodników gości. Trzecia bramka – strzelona w 36 minucie przez Wojciecha Szczepanka padła w kuriozalny sposób. Akcja Santosu bez tempa, strzał zza pola karnego, który swoją siłą przypominał lekkie podanie i piłka wpadająca tuż przy słupku bramki Pawła Matusika, który zapewne był przekonany, że stojąc odprowadza wzrokiem piłkę wychodzącą poza linię końcową boiska.

Od tego momentu Stalowcy zapewne poczuli że gorzej być nie może, bo zaczęli grać swobodniej, luźniej, szybciej, tak jakby zeszła z nich presja wyniku. Nasi piłkarze zaczęli częściej zapuszczać się w okolice pola karnego gospodarzy i już po chwili faulowany był Rafał Grzelczak. Rzut wolny wykonywał Jakub Sobczyk, a ostatecznie po zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki skierował Grzegorz Sochacki. Stal próbowała jeszcze zdobyć do przerwy kontaktowego gola jednak dobrze w bramce spisywał się Michał Hajdasz i Santos zszedł na przerwę z dwubramkową przewagą.

W drugiej połowie gra Stalowców wyglądała znacznie lepiej. Santos miał praktycznie 3-4 akcje z których dwie zakończyły się zdobyciem bramki. Mimo że to Stal atakowała, przeważała i widać było, że odnalazła sposób na grę na małej płycie boiska w Lubniewicach, z czym Santos miał problem. Niestety to jednak goście zdobyli pierwszego gola w tej części spotkania: w 60 minucie Mateusz Szymanik wyskoczył najwyżej do piłki zagranej w pole karne i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza Stali.

Na całe szczęście kolejna stracona bramka nie wpłynęła na chęci naszych zawodników do gry i już w 66 minucie zdobyli oni drugą bramkę – tym razem jej zdobywcą okazał się strzelec rzutu karnego – Rafał Grzelczak. Możliwość tą wywalczył dynamicznym wejściem w pole karne Jakub Sobczyk, który został bezpardonowo zatrzymany przez obrońców rywali. Stal atakowała, prowadziła grę, a Santos nastawił się na obronę wyniku i grę z kontry, w 75 minucie – po jednej z nich – szarżującego zawodnika Santosu faulował 25 m od bramki Mariusz Kunat. Nasz obrońca ujrzał za to żółty kartonik, natomiast Santos zdobył rzut wolny, który precyzyjnym, choć niezbyt silnym strzałem na bramkę zamienił Krzysztof Wierzbicki.

Odwrócenie losów spotkania w tym momencie wydawało się praktycznie niemożliwe, natomiast zawodnicy Stali nie stracili wiary i chęci do gry, walcząc do końca o poprawienie niekorzystnego wyniku. Tak, jak w przypadku niektórych straconych bramek tak i w ataku brakowało jednak odrobiny szczęścia i czasu wytarczyło jedynie na zdobycie jeszcze jednej bramki – w 89 minucie na strzał z około 28 metrów zdecydował się najlepszy tego dnia na boisku Jakub Sobczyk i zrobił to tak widowiskowo, soczyście i precyzyjnie, że bramkarz Santosu był bez szans na udaną interwencję.

Najciekawszy z dotychczasowych wiosennych meczów Stalowców zakończył się kolejną przegraną, natomiast jeżeli nasi zawodnicy tak zagrają w przyszłym tygodniu w Szprotawie, w niezwykle ważnym spotkaniu dla układu tabeli, to myśl o utrzymaniu IV ligi nadal może być niezwykle realna.

MKS Stal Sulęcin – Santos Świebodzin 3:5 (1:3)
Bramki: Sochacki, Grzelczak, Sobczyk – Rafalik, Podwyszyński, Szczepanek, Szymanek, Wierzbicki
Stal: Matusik, Grzelczak, Koliński (80′ – Zacharczuk), Kunat, Monkiewicz (70′ – Michałek), Rosiński, D. Siudak, M. Siudak, Sobczyk, Sochacki, Worona

Santos: Hajdasz, Wojtysiak, Bak, Olechnowicz (80′ – Janecki), Szymański, Szymanek, Wierzbicki, Podwyszyński (75′ – Pluta), Seredyński (83′ – Gwozdowski), Szczepanek, Rafalik (87′ – Kiselov)

Marek Dębowski

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS