Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Sport Olimpia Sulęcin

Po ósmej kolejce rozgrywek II ligi Olimpia Sulęcin na dobre zakotwiczyła na przedostatnim miejscu w tabeli, a kibice mieli dwa miesiące, aby oswoić się z wizją pojedynków barażowych o utrzymanie w lidze. Dzięki bardzo dobrej grze po nowym roku, oraz korzystnym rozstrzygnięciom w innych spotkaniach, Olimpia na kolejkę przed końcem opuściła miejsce barażowe i sprawę utrzymania w lidze ma w swoich rękach.

Spotkania derbowe z Orłem Międzyrzecz zawsze obfitowały w emocje, gorący doping i walkę do końca, choć nie zawsze wiązało się to z wysokim poziomem sportowym. Tak też było w sobotnim meczu – w którym mimo, że obie drużyny miały o co grać (Orzeł awans do play-off, Olimpia – uniknięcie play-out), to błędów czysto siatkarskich było co nie miara.

Na pierwsze dziewięć akcji spotkania w pięciu punkty zostały zdobyte przez błędy własne przeciwnika. Olimpia szybko wyszła na prowadzenie 4:1 dzięki atakowi i serwisowi w aut zawodników Orła, by po chwili prowadzić jedynie 7:6 po błędzie Bartka Dzierżyńskiego i serwisowi w siatkę Kacpra Gajowczyka. Nagle Orzeł zaczął popełniać jeszcze więcej błędów (główny wpływ na to miał niedokładny odbiór zagrywek przez libero międzyrzeczan), Olimpijczycy zagrali poprawnie w bloku i ataku, dzięki czemu gospodarze wyszli na prowadzenie 18:11 a trener Marcin Karbowiak zdecydował się na zmianę i wprowadził na boisko dobrze znanego w Sulęcinie Mariusza Szulikowskiego. Żywiołowy doping kibiców obu zespołów zdawał się lekko krępować drużyny, które mimo ofiarnej walki nadal bardzo łatwo popełniały błędy (w tym rzadko odgwizdywany błąd ustawienia). Od stanu 23:15 Orzeł bardzo szybko (głównie dzięki silnym zagrywkom Rolewicza) zdołał odrobić jeszcze trzy punkty, jednak czas wzięty przez Łukasza Chajca przywrócił odpowiedni poziom koncentracji zawodnikom, którzy wygrali pierwszą partię do 19.

Otwarcie drugiego seta w wykonaniu było bardzo dobre – dwie zagrywki Romańczuka, dobra asekuracja w jego wykonaniu i na tablicy wyników widniało 3:1 dla Olimpii. Orzeł jednak nie zamierzał kolejnej odsłony oddawać bez walki – doprowadził więc do wyrównania 4:4, a gdy tylko Olimpia wychodziła dwupunktowe prowadzenie to bardzo szybko Orzeł te straty niwelował.
Naszym zawodnikom udało się jednak zbudować trzypunktową przewagę (13:10), która utrzymywała się do stanu 19:16. W tym momencie po raz kolejny objawiła się główna charakterystyka tego spotkania: w trzech kolejnych akcjach Olimpia popełniła trzy błędy: dotknięcie siatki, podwójne odbicie, oraz błąd przejścia i po komfortowej przewadze pozostały jedynie wspomnienia. Co prawda Olimpia wyszła jeszcze na dwupunktowe prowadzenie (22:20) jednak po raz kolejny straciła tę przewagę. Końcówka seta to walka punkt za punkt, a w ostatniej fazie to Orzeł bardziej zorganizował swoją grę wygrywając drugą partię do 26.

Trzecia odsłona – tak jak i poprzednie rozpoczęła się od szybkiego zbudowania kilkupunktowego prowadzenia przez Olimpię, dodatkowo Orzeł popełnił błąd ustawienia, następnie dotknął siatki i był to chyba ten moment spotkania, który ostatecznie osłabił entuzjazm kibiców przyjezdnych, których doping – bardzo fajnie prowadzony do tej pory, stał się bardziej nierówny i prowadzony już znacznie rzadziej. Olimpia dobrze grała zarówno blokiem i w obronie, co powodowało, że zawodnicy Orła byli bardzo nieskuteczni w ataku, a gospodarze budowali przewagę, która sięgnęła aż 7 punktów (18:11). Orzeł doszedł jeszcze na trzy punkty (20:17), jednak końcówka trzeciego seta należała do gospodarzy, którzy kontrolując przebieg meczu spokojnie wygrali tą partię do 19.

Czwarty set zaczął się praktycznie od czerwonej kartki dla Miłosza Olejniczaka za dyskusję z drugim sędzią spotkania. Przy stanie 4:4 drugą czerwoną kartkę ujrzał zawodnik Orła – tym razem Paweł Walczak został ukarany za cieszenie się w kierunku przeciwników.
Ta odsłona spotkania to głównie walka punkt za punkt, dużo obron, kilka wybloków – w Olimpii w tej części spotkania problemy z zakończeniem swoich ataków miał Kacper Gajowczyk, który przy stanie 12:12 został zmieniony przez Bogdana Juranta, a następnie… został ukarany czerwoną kartką za odrzucenie tabliczki z numerem. Jednopunktowa przewaga Orła utrzymywała się do stanu 17:17. Przy stanie 15:15 miała jeszcze miejsce dość kontrowersyjna sytuacja gdy najpierw przyznano punkt Olimpii za atak po bloku, by następnie zmienić tą decyzję i przyznać punkt przeciwnikom. Dobrą partię po raz kolejny rozgrywał natomiast Bogdan Jurant, który w decydujących momentach spotkania wykazywał zimną krew, a jego dwa bloki (pasywny i punktowy) oraz zagrywka serwisowa pozwoliły na zbudowanie przewagi, która utrzymała się już do końca spotkania (25:23).

Radość po końcowym gwizdku była oczywista: spotkanie derbowe i niezwykle istotne trzy punkty. Do tego sukces pomimo ogromnej presji ciążącej na zawodnikach, najważniejsze spotkanie tego sezonu zostanie rozegrane dopiero za tydzień – w Bielawie. Drużyna Michała Glinki – dzięki setowi, którego stracił AZS Zielona Góra w starciu z najsłabszym w stawce MKLS Volley Gubin jest już pewna pierwszego miejsca po fazie zasadniczej, nawet w przypadku ew. przegranej z Olimpią 0:3. A naszej drużynie? Ugranie choćby punktu w Bielawie powinno zagwarantować utrzymanie bez względu na wyniki innych spotkań.

STS Olimpia Sulęcin – KS Orzeł Międzyrzecz 3:1 (25:19, 26:28, 25:19, 25:23)
Skład Olimpii: Romańczuk, Troska, Sławiak, Gajowczyk, Janas, Greś, Dzierżyński (l), Sas (l) oraz Jurant, Zarębski, Stefanowicz

Więcej zdjęć z tego spotkania znajduje się tutaj: Derby: Olimpia Sulęcin-Orzeł Międzyrzecz 3:1

Marek Dębowski

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS