Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Sport Olimpia Sulęcin

Spotkania derbowe podobno rządzą się swoimi prawami. We wszystkich dotychczasowych pojedynkach Orła i Olimpii nawet jeśli jedna z drużyn wygrywała za trzy punkty to po ciężkiej i dramatycznej walce. W sobotnim pojedynku było zupełnie inaczej. Orzeł kontrolował przebieg spotkania od pierwszej do ostatniej piłki i już po 72 minutach spotkania mógł cieszyć się ze niezwykle przekonywującego zwycięstwa.

W pierwszym secie Orzeł już od początku wyszedł na jedno-dwupuntkowe prowadzenie, które utrzymywało się do stanu 9:7 dla gospodarzy. W tym momencie nastąpił „odjazd” Orła – Patryk Zarębski miał problem z przyjęciem zagrywki rywali, a w Orle skutecznie prezentowali się nie tylko Mariusz Szulikowski i Krzysztof Baran, ale także Łukasz Tobys. Przez dalszą cześć partii Orzeł utrzymywał czteropunktowe prowadzenie. Olimpia co prawda zbliżyła się jeszcze na trzy punkty do gospodarzy (21:18), jednak w tym momencie zawodnicy Orła zaczęli popisywać się mocną zagrywką, która zaczęła sprawiać problemy zawodnikom Olimpii na tyle, że już po chwili na tablicy widniał wynik 24:19 dla miejscowych – problemy w tej fazie seta ze skutecznym skończeniem akcji miał Kacper Gajowczyk, a cała partia zakończyła się potrójnym punktowym blokiem międzyrzeczan (25:19).

Drugi set rozpoczął się mniej więcej tak, jak kończyła się pierwsza partia spotkania – Kacper Gajowczyk posłał piłkę w aut, a już po chwili na tablicy wyników było 3:1 dzięki widowiskowym atakom Łukasza Tobysa po prostej w okolice trzeciego metra. Dzięki dobremu przyjęciu i skutecznej grze naszym zawodnikom udało się wyjść na prowadzenie 4:3 i 6:5, jednak Orzeł momentalnie opanował sytuację i przy stanie 8:6 dla gospodarzy Łukasz Chajec poprosił o przerwę. Olimpia miała szansę na remis w tej partii jednak Tomasz Kowalski tak dynamicznie ruszył do ataku, że niestety wylądował po drugiej stronie siatki w momencie, gdy piłka jeszcze była w grze. Z drugiej strony skuteczną grą w kontrataku popisywali się Baran i Tobys, a Orzeł spokojnie powiększył przewagę do 14:10, co skłoniło trenera Olimpii do poproszenia o drugi czas w tej partii. Przerwa w grze nie zmieniła obrazu spotkania, nasi zawodnicy nadal nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu gry, natomiast Orzeł swobodnie prowadził grę i zdobywał kolejne punkty. Przy stanie 18:12 na boisku pojawili się Uller z Jurantem (za Romańczuka i Gajowczyka), co w pierwszej akcji spowodowało odgwizdanie błędu ustawienia, gdy Uller zbyt szybko ruszył pod siatkę. Do stanu 22:15 gra toczyła się głównie punkt za punkt, a kibice zgromadzeni w hali mogli zobaczyć pierwsze dokładne ataki Olimpii ze środka boiska w tym spotkaniu. W końcówce drugiej partii bloki na Bogdanie Jurancie i skuteczne ataki Krzysztofa Barana spowodowały, że tego seta Olimpia przegrała do 16.

Trzeciego seta Olimpia rozpoczęła z Jurantem zamiast Tomasza Kowalskiego i po skutecznej grze Damiana Sławiaka zaczęła tą partię od prowadzenia (1:2). Kilka błędów – głównie jeżeli chodzi o dokładność rozgrywanych piłek spowodowała, że na boisku pojawił się Uller za Romańczuka. Niestety w tym momencie Orzeł prowadził już 6:2 i pewnie zmierzał po zwycięstwo w całym spotkaniu. Licznie przybili kibice Olimpii co prawda jeszcze próbowali podbudować naszych zawodników śpiewając „Gramy do końca”, jednak nie miało to zbytniego wpływu na przebieg spotkania. Orzeł spokojnie powiększał przewagę (16:9) grając swobodnie i widowiskowo. Mariusz Szulikowski na luzie mógł atakować z drugiej linii (16:9). W tym momencie było już wiadomo, że obie drużyny grają już tylko na dogranie do końca tego seta, a gdy Damian Misterski zagrywał w aut, to taki sam efekt po naszej stronie przyniosła zagrywka Troski. Olimpia nie była w stanie postawić szczelnego bloku i na tablicy wyników widniało już 22:14 dla gospodarzy. Gdy w tym momencie Patryk Zarębski nie przyjął na palce prostej zagrywki Olejniczaka na parkiecie pojawił się Tomasz Kowalski. Po kolejnym niedokładnym rozegraniu Damian Sławiak szczęśliwie zdobył punkt ze środka, następnie Damian Misterski zaatakował w aut, jednak kolejną piłkę już pewnie wykorzystał i pierwszą piłkę meczową międzyrzeczanie mieli przy stanie 24:16. Tą partię wygrali do 17 i cały mecz 3:0.

Wyjątkowo jak na derby było to spotkanie bez historii, ale warto zaznaczyć, że bardzo dobrze zaprezentowali się sulęcińscy kibice, których doping praktycznie przez całe spotkanie zagłuszał doping miejscowych kibiców. Międzyrzeczanie nie zerwali się do głośniejszego dopingu, nawet gdy w pierwszym secie spiker słusznie zauważył znaczną przewagę sulęcinian w tym aspekcie, a być głośniejszymi od naszych kibiców zdołali być tylko raz – gdy po 23 punkcie w trzecim secie było już wiadomo jak to spotkanie się zakończy i z zadowoleniem mogli fetować ostatnie punkty tego spotkania.

GBS BANK ORZEŁ MIĘDZYRZECZ – STS OLIMPIA SULĘCIN 3:0 (25:19, 25:16, 25:17)
Olimpia: Romańczuk, Troska, Sławiak, Zarębski, Kowalski, Gajowczyk, Dzierżyński (l), Sas (l), oraz Uller i Jurant

Marek Dębowski

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS