Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Promowane

Wakacje trwają w najlepsze, niektórzy maturzyści zapomnieli już o stresie, który towarzyszył im w trakcie najważniejszego dotychczas egzaminu dojrzałości – matury. Teraz czas na wakacyjną pracę i rekrutację na wymarzone studia. Zapytaliśmy kilku tegorocznych maturzystów, jak mijają ich najdłuższe wakacje życia, jakie są ich plany na najbliższą przyszłość i jak oceniają swój trzyletni pobyt w sulęcińskim I LO im. Adama Mickiewicza:

Katarzyna Nowak: Kilka dni temu, na początku lipca, każdy z Was oficjalnie poznał wyniki egzaminu dojrzałości – matury. Jak Wam poszło? Jesteście zadowoleni, czy jednak mogło być ciut lepiej?
Aleksandra Sarna: Dzień otrzymania wyników matury był dla mnie stresujący, ponieważ miałam duże obawy, zresztą jak każdy z moich rówieśników. Jednak kiedy zobaczyłam na własne oczy, jak napisałam egzamin maturalny, odetchnęłam z ulgą. Jestem z siebie bardzo zadowolona, ponieważ taki wynik zapewnił mi dostanie się na wymarzone studia.

Natalia Sarna: Wyniki swojej matury wszyscy poznaliśmy 5 lipca. Okręgowa Komisja Edukacyjna trzymała nas w niepewności bardzo długo, ale ponad miesięczne oczekiwanie na świadectwa dojrzałości spotęgowało tylko radość, która towarzyszyła mi po ich odebraniu. Jestem z siebie bardzo zadowolona! Po pokonaniu tak ważnego egzaminu w życiu, satysfakcja jest ogromna. Wynik przypieczętował solidną pracę nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. Uśmiech do tej pory nie schodzi z twarzy :)

Wiktoria Wawrzynowska: Myślę, że poszło nam dobrze. Myślałam, że matury poszły mi dużo gorzej i po odebraniu wyników byłam miło zaskoczona. Jednak wiadomo, że zawsze mogło być lepiej.

Paulina Kłos: Po długim wyczekiwaniu, 5 lipca w końcu poznaliśmy wyniki naszych matur. Był to jeden z najbardziej stresujących dni w moim życiu. Myślę, że każdy odczuwał pewną niewiadomą, czy uzyskane punkty pozwolą na dostanie się na wymarzone studia. Gdy zobaczyłam swój wynik- odetchnęłam z wielką ulgą. Moje wyniki były dla mnie satysfakcjonujące. Oczywiście zawsze mogło być lepiej, ale nie mam zamiaru obwiniać siebie za to, że zbyt mało pracowałam, ponieważ przez te 3 lata zrobiłam wszystko co mogłam i jestem z siebie dumna.

Katarzyna Nowak: Jak oceniacie na przestrzeni czasu Wasz pobyt w I LO w Sulęcinie? Czy było coś, co z pewnością zapamiętacie do końca życia ze swojego pobytu w szkole? Z chęcią poznamy Wasze najlepsze momenty i wspomnienia z trzech lat pobytu w szkole.

Aleksandra Sarna: Pobyt w tej szkole będę wspominać bardzo miło. Spotkałam tutaj dużo wspaniałych, inteligentnych i zabawnych ludzi, z którymi cudownie spędzało się czas. Zawarłam wiele nowych znajomości i przyjaźni, które, mam nadzieję, przetrwają przez długie lata. Ze swoimi kolegami i koleżankami z klasy przeżyłam wiele pięknych chwil, które na długo zapadną mi w pamięci. Każda z lekcji w naszym liceum będzie dostarczać mi wiele wspomnień. Na pewno nie zapomnę studniówki oraz przygotowań do niej, wspólnej rywalizacji w turniejach międzyklasowych, na których lubiliśmy zaskakiwać, wigilii, sztandaru, domowego ciepła w gabinecie Pani Cyranowskiej, ognisk klasowych…

Natalia Sarna: Cieszę się, że po ukończeniu gimnazjum zdecydowałam się podjąć naukę w tym liceum mimo, że miałam możliwość uczenia się w liceum w Gorzowie. Szkoła stwarzała nam dobre warunki do nauki i pracy. Atmosfera była fantastyczna; dla uczniów jest to bardzo istotne. Czułam się tu swobodnie. Trudno jest wybrać najlepsze momenty i wspomnienia z trzyletniej przygody w liceum, ponieważ było wiele sytuacji, które głęboko zapadły mi w pamięci. Regularnie organizowano rozgrywki międzyklasowe z okazji dnia Adama Mickiewicza, dnia wiosny i wielu innych.
Bardzo dobrze wspominam paździory z 2013r. Była to pierwsza okazja do integracji naszej klasy – IB, najlepszej na świecie! :) Każda impreza szkolna tylko pogłębiała naszą więź i udowadniała, że jesteśmy bardzo zgraną ekipą.

Wiktoria Wawrzynowska: Liceum bardzo mi pomogło w odnalezieniu celów i poznaniu siebie. Dzięki niemu bardzo otworzyłam się na ludzi i nowe znajomości, doświadczenia. Wcześniej byłam dość zamkniętą w sobie osobą, a szkoła pomogła mi tak naprawdę rozkwitnąć. Zaczęłam się udzielać, wstąpiłam do samorządu szkolnego, byłam także w sztandarze, często fotografowałam wydarzenia szkolne, kilka razy zdarzyło mi się prowadzić apele czy konkursy, które odbywały się w szkole. Ale także w końcu zdecydowałam się na wolontariat i tak wzięłam udział w „Szlachetnej paczce”. Byłam wolontariuszem, a po rozmowie z Panią dyrektor także szkoła się dołączyła do akcji jako darczyńca. To dla mnie dużo znaczyło.
Najlepsze momenty, które będę pamiętała do końca życia to te śmieszne sytuacje z lekcji na co dzień. Kiedy Adrian z Michałem „kłócili” się z Panią Krystyną Korozą o rozwiązanie jakiegoś zadania, ponieważ każdy miał inny sposób na rozwiązanie. Albo przekomarzania się Marka z Panią Grzegorek. Pieczenie ciasteczek, robienie wianków, nasze klasowe przedstawienie o Mozarcie. Każdy dzień w murach liceum niesie ze sobą miłe wspomnienia. Nie ważne co robiliśmy, ważne, że robiliśmy to klasą.
Bardzo dużo czasu w trzeciej i drugiej klasie spędziliśmy z Panią Kasią Cyranowską. Jej gabinet działa jak magnes na uczniów. Jeśli raz postawiło się w nim nogę to ciągle się do niego wraca. Stamtąd też mam wiele wspomnień. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. To była taka nasza ostoja. Mogliśmy zresetować umysły przed lekcjami.

Paulina Kłos: Czasy pobytu w LO, z pewnością zapamiętam do końca życia. Był to naprawdę piękny okres w moim życiu. Wydarzenie, które bardzo mocno utkwiło w mojej pamięci to Turniej Mickiewiczowski, który odbył się w 2013 roku, byliśmy wtedy w 1 klasie. Pamiętam jak nasza IB się przygotowywała. Każdy z nas stawał na głowie, żeby nasze przedstawienie wypadło jak najlepiej. Od tamtej pory poczułam, że wszyscy się ze sobą zgraliśmy. Liczne próby w auli, w gabinecie wychowawczyni popłaciły, ponieważ zajęliśmy 1 miejsce. Wygrane paździory oraz turniej dały mi naprawdę wiele sił i już wtedy wiedziałam, że będziemy najlepsi do samego końca – aż do matury!

Katarzyna Nowak: … i czy był ktoś, kogo zapamiętacie do końca życia? Nauczyciel – pewnego rodzaju mentor, którego obecność miała na Was jakikolwiek (pozytywny) wpływ przez trzy lata w I LO?
Aleksandra Sarna: Mam sentyment do każdego z nauczycieli i szanuję wszystkich za to, ile mnie nauczyli, jednak takim mentorem była dla mnie Pani Grzegorek. Przez te 3 lata przekazała nam ogrom wiedzy z dziedziny języka polskiego, dzięki której wszyscy zdali maturę, zawsze stanęła murem za naszą klasą, pomogła w trudnych sytuacjach, opiekowała się nami, kiedy tego potrzebowaliśmy, potrafiła rozbawić i mogliśmy z nią porozmawiać o wszystkim o każdej porze. Bardzo cenię również Pana Lencewicza i Panią Cyranowską, ponieważ bardzo przyjaźnie podchodzili do uczniów i można było liczyć na wsparcie z ich strony.

Natalia Sarna: To jest trudny wybór. Aczkolwiek myślę, że najbardziej wpłynęli na mnie pani prof. Iwona Grzegorek, pani prof. Katarzyna Cyranowska i pan prof. Wojciech Lencewicz. Pani Grzegorek uczyła mnie języka polskiego przez cały pobyt w liceum. Na lekcje każdy przychodził uśmiechnięty, nikt nie czuł stresu, a wiedza przekazywana przez panią profesor sama wchodziła do głowy. Na wszystkich lekcjach pani Grzegorek serwowała nam sporą dawkę nie tylko informacji, ale i również żartów i ,,ciętych” ripost, nigdy nie było smutno :) Pani Katarzyna Cyranowska, nasz szkolny psycholog, zawsze służyła dobrą radą. W jej gabinecie można było porozmawiać na każdy temat, taka nasza ,,szkolna mama” :) Pan Wojciech Lencewicz również był bratnią duszą z grona pedagogicznego. Zorganizował maturzystom pielgrzymkę do Częstochowy; zawsze można było liczyć na pomoc oraz szczerą rozmowę.

Wiktoria Wawrzynowska: Dla mnie głównie taka osobą jest Pani Kasia Cyranowska. Bardzo mi pomogła w otworzeniu się na świat. To Pani Kasia mnie wciągnęła w samorząd i sztandar. Mogę się do niej zgłosić z każdym problemem i wiem, że mnie nie oceni tylko wysłucha i doradzi. Bo taka jest właśnie Nasza Pani Kasia. Czas spędzony w gabinecie Pani Kasi to jedne z najlepszych chwil spędzonych w liceum. Można z nią zawsze porozmawiać na różne tematy. Zyskała sobie szacunek wśród uczniów i wielką sympatię. Nigdy nie była dla nas tylko psychologiem pracującym w naszym liceum. Jest dla nas jak druga matka. Dzięki niej dzisiaj jestem taką osobą i z całego serca jej za to dziękuję.
Drugą taką osobą jest Pan Wojtek Lencewicz. Zawsze na lekcjach religii powiedział coś co skłaniało do głębszej refleksji i zastanowieniem się nad sobą i swoim postępowaniem. Na pielgrzymce maturzystów do Częstochowy podarował nam różańce, które nosimy do dzisiaj, a podczas matur wszyscy mieliśmy je obowiązkowo ze sobą. Pamiętam, że po próbnych maturach ustnych z języka polskiego wyszłam zapłakana, tak bardzo się zestresowałam. Po wyjściu spotkałam właśnie Pana Wojtka, uspokoił mnie i powiedział, że właśnie idzie do kościoła i się za mnie pomodli. To bardzo pomogło. Nie miałam pojęcia, że taki mały gest jak modlitwa może tyle zdziałać. Dzięki niemu zrozumiałam czym tak naprawdę jest wiara i lepiej poznałam Boga. Za to będę mu zawsze wdzięczna.

Paulina Kłos: W liceum spotkałam cudowne osoby, którym bardzo wiele zawdzięczam. Tymi osobami są między innymi nauczyciele, którzy sprawili, że matura już nie była taka straszna, jak myśleliśmy. Osobą, którą na pewno zapamiętam do końca życia jest Nasza Pani Pedagog Kasia Cyranowska. Była naszą opiekunką Samorządu Uczniowskiego. Mogłam przyjść do niej zawsze z każdym problem. Jest to kobieta z wielkim sercem i anielską cierpliwością. Bedzie mi brakować wspólnych rozmów, szaleństwa w jej gabinecie. Oczywiście muszę tutaj wspomnieć także o najwspanialszej nauczycielce na ziemi, czyli o Pani Grzegorek, która absolutnie wszystko potrafi poświęcić uczniom i wkłada w to całe serce.

Katarzyna Nowak: Przed trzema laty podjęliście decyzję, aby kontynuować naukę w I LO w Sulęcinie. Jak dziś, z perspektywy czasu oceniacie ją (decyzję)?
Aleksandra Sarna: Ta szkoła zapewniła mi dokładnie to, czego oczekiwałam. Istnieją stereotypy, które mówią, że gorzowskie licea są lepsze, lecz ja nie do końca się z tym zgadzam, ponieważ wydaje mi się, że jedyną ich przewagą jest tylko ilość rekrutowanych uczniów. Tutaj również można się wszystkiego nauczyć, tak samo jak wszędzie indziej. Trzeba się po prostu chcieć uczyć i nie ma na to żadnej innej reguły. Jeżeli chodzi o mnie, to lepszego wyboru dokonać nie mogłam.

Natalia Sarna: Uważam, że podjęłam odpowiednią decyzję. Myślę, że dobrym wyznacznikiem są wyniki maturalne, ponieważ to one świadczą o zaangażowaniu i o ciężkiej pracy, która zaowocuje w przyszłości.

Wiktoria Wawrzynowska: Większość osób, która przyszła do liceum znała się jeszcze z gimnazjum i razem rozpoczęli pierwszy rok w LO. U mnie było trochę inaczej, ponieważ pochodzę ze Słubic i podczas wakacji przed pierwszą klasą przeprowadziliśmy się do Trzemeszna Lub., a ja rozpoczęłam naukę w Technikum Leśnym w Starościnie. Jednak po kilku długich rozmowach z rodzicami postanowiliśmy, że przeniosę się do liceum bliżej domu. I tak właśnie znalazłam się w I Liceum Ogólnokształcącym w Sulęcinie. Uważam, że decyzja o przeniesieniu była najlepszą jaką mogłam podjąć, ponieważ właśnie tutaj „rozwinęłam skrzydła” i poznałam siebie. Zdobyłam wiedzę i nie chodzi tylko o książkową, ale także o życiową, którą będę mogła wykorzystać na studiach. Poznałam wiele osób, z niektórymi się zaprzyjaźniłam i teraz idziemy razem do jednego miasta na studia.

Paulina Kłos: Długo wybierałam szkołę, do której chciałam udać się po gimnazjum. Postanowiłam, że naukę będę kontynuować w LO w Sulęcinie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie żałuję. Gdybym jeszcze raz mogła stanąć przed takim wyborem- z pewnością wybrałabym tę samą szkołę!
Katarzyna Nowak: Jakie są Wasze plany na najbliższą przyszłość? Rozumiem, że teraz tzw. „najdłuższe wakacje w życiu”, a później… studia? Czy wymarzone uczelnie odezwały się już do Was w sprawie rekrutacji?

Aleksandra Sarna: Okres od maja to przeplatanka pracy z odpoczynkiem- aktualnie kończę swój urlop i w sierpniu ponownie wracam pracować. A od października zaczynam swoją przygodę z poznańskim Uniwersytetem Adama Mickiewicza na swoim wymarzonym kierunku.

Natalia Sarna: Tak jest! Najpierw rekrutacja, a później wakacje. Dokumenty już są złożone, tylko jeszcze oczekuję na wyniki drugiej rekrutacji, więc mój los jeszcze się rozstrzyga. Mimo wszystko, jestem dobrej myśli :)

Wiktoria Wawrzynowska: Najdłuższe, ale i najbardziej pracowite. Większość z nas poszła do pracy, żeby zarobić przed studiami. Zawsze planowałam, że pójdę na weterynarię. Jednak niestety
wyniki matury z biologii i chemii mi na to nie pozwalały. Dlatego od października zaczynam studia na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Filologii. Z pomocą Pani Kasi zdecydowałam się na filologię germańską i to właśnie będę studiować. Lecz za rok mam zamiar podejść jeszcze raz do matury z biologii i chemii. Mimo wszystko chcę spełnić swoje marzenie i zostać lekarzem weterynarii.
Paulina Kłos: Najdłuższe wakacje w życiu… brzmi wspaniale, choć nie jest to taki beztroski czas.. Wybór uczelni… Zaczynają się wielkie zmiany w naszym życiu. Aktualnie odpoczywam i czekam na odpowiedź z uczelni do których wysłałam podania. Na tą chwilę dostałam odpowiedź z jednej szkoły i na szczęście dostałam się do niej. Czekam jeszcze na tą jedną, wymarzoną szkołę, do której bardzo chciałabym pójść. Mam przeczucia, że mi się uda!

Z maturzystami rozmawiała Katarzyna Nowak
fot. archiwum prywatne Wiktorii Wawrzynowskiej

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS