Rynek pracy a pokolenie „milenialsów”

Takim, nie najlepiej brzmiącym słowem, nazywa się pokolenie urodzone w przybliżeniu w latach 1983-2000 (inna nazwa to pokolenie Y), a wiąże się to z rokiem millenium właśnie, który jest cezurą czasową dla tej grupy. Firma Deloitte, związana z doradztwem personalnym i analizą rynku pracy, podaje, że za 10 lat pokolenie Y ma stanowić ok. ¾ wszystkich pracowników na światowym rynku pracy. Obecnie już na każdej konferencji dotyczącej szeroko pojętej pracy pokolenie to pojawia się jako jeden z tematów.

Większość pracodawców w badaniach podaje, że główną grupą docelową wśród kandydatów do pracy jest właśnie pokolenie „milenialsów” – młodych specjalistów posiadających co najmniej 6-letnie doświadczenie zawodowe (widać to szczególnie wśród ofert pracy w dużych serwisach, jak np. www.pracuj.pl). Również znaczny odsetek pracodawców poszukuje do pracy studentów lub absolwentów.

Co wyróżnia pokolenie Y na rynku pracy? W przeciwieństwie do starszych kolegów z pokolenia X, nie jest tak chętne do „wyścigu szczurów”, stara się oddzielić życie prywatne od zawodowego. Nie chce koniecznie uplasować się na szczycie hierarchii, lecz żyć własnym tempem. Jest za to często krytykowane, ale z drugiej strony zmusza pracodawców do poszukiwania innych form motywowania pracowników i zachęcania do większego wkładu w dobro przedsiębiorstwa.
Dodatkowo „milenialsów” wyróżnia ich zdecydowanie najbardziej „globalny” charakter w stosunku do starszych roczników. Są to ludzie obeznani nie tylko z internetem jako takim, ale związani z mediami społecznościowymi i technologiami mobilnymi. Można więc powiedzieć, że mamy w ich wypadku do czynienia z całkiem nową generacją, która ma inne potrzeby i wykazuje zupełnie inne zainteresowania niż starsi od nich. Nie da się więc stosować do nich miar, do których przywykli dotąd pracodawcy. Stąd tak wielkie zainteresowanie pokoleniem Y na konferencjach dotyczących rynku pracy i aktywność przedsiębiorców.