Olimpia lepsza w piekielnie ważnym meczu
Tauron AZS Częstochowa – utytułowany klub, który zapisał się złotymi zgłoskami na kartach polskiej siatkówki, niedawny spadkowicz z Plusligi, zwycięzca pierwszej ligi w ubiegłym sezonie, posiadający w swoim składzie legendę polskiej (i przy okazji lubuskiej) siatkówki – Dawida Murka, a na ławce trenerskiej duet Piotr Łuka, Grzegorz Szymański.
Gdyby patrzeć tylko na takie aspekty, to starcie Olimpii z tym zespołem powinno być pojedynkiem Dawida z Goliatem. Jednak w tym sezonie AZS przeżywa problemy, a mecz kończący pierwszą rundę zmagań I ligi okazał się pojedynkiem póki co przedostatniej z ostatnią drużyną w tabeli.
W początkowych akcjach każdego z setów środowego spotkania nie było widać, że częstochowianie na ten pojedynek przyjechali w dniu meczu – wysiadając z autokaru ok. 2h przed pierwszym gwizdkiem – to goście obejmowali kilkupunktowe prowadzenie (np 3:7 w pierwszej odsłonie). Na całe szczęście żółto-niebiescy w całym meczu z ostatnią drużyna ligi zaprezentowali jedną niezwykle ważną rzecz – konsekwencję. Co prawda każdą partię konsekwentnie zaczynali od kilkupunktowej straty, ale za każdym razem spokojnie i konsekwentnie dochodzili rywala, aby w połowie dystansu walczyć już punkt za punkt, a w końcowych momentach każdego z setów budować przewagę pozwalającą na wygraną spotkania. W każdej z partii Olimpijczycy mieli przynajmniej 4 punkty przewagi przy pierwszej piłce setowej. Taki dystans pozwolił im wygrać nawet w trzecim secie – gdy na swoją korzyść przechylili szalę dopiero za czwartym podejściem.
MVP tego meczu został kapitan Olimpii Adrian Hunek, choć dużą uwagę należy też zwrócić na powrót do składu Macieja Kordysza – po przerwie spowodowanej kontuzją po raz pierwszy zagrał w pełnym wymiarze czasowym, co wniosło więcej spokoju – szczególnie w przyjęciu zagrywki rywali.
OLIMPIA SULĘCIN- TAURON AZS CZĘSTOCHOWA 3:0 (25:18, 25:23, 25:20)
Marek Dębowski
fot. Artur Pawlik
