Kto stoi za zatruciem Odry? Czas ucieka a sprawca nieodnaleziony

Komunikaty o śniętych rybach w Odrze docierały do władz już pod koniec lipca. Zaniepokojeni wędkarze zgłaszali martwe ryby w okolicach jazu Lipki, który spiętrzał wodę w Odrze. Źródła zanieczyszczenia nie szukamy więc w Oławie, jak na początku sądzono, lecz we wcześniejszych partiach rzeki.

Milion za sprawcę
To, jak poważna jest sprawa Odry pokazuje zaangażowanie wędkarzy, strażaków i policjantów. Dla województw, przez które przepływa rzeka jest to ogromna tragedia. Odra bowiem może odradzać się przez długie lata. Dlatego też Komendant Główny Policji przeznaczył milion złotych jako nagrodę dla sygnalisty, który wskaże winowajcę zatrucia najdłuższej rzeki w Polsce. Do 14 sierpnia wpłynęły 72 zgłoszenia ze wskazówkami dotyczącymi martwych ryb w Odrze.

Głowy poleciały za Odrę
Mimo sygnałów od wędkarzy i Polskiego Związku Wędkarskiego polskie służby ignorowały sytuację. O śniętych rybach wiadomo było bowiem od końca lipca. Tak długi czas reakcji działa na korzyść sprawców, bowiem zacierają się ślady i coraz trudniej będzie odnaleźć winowajcę. Brak reakcji przyczynił się do dymisji szefów Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz Wód Polskich. Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że za późno zareagowali na sytuację.

Jednak nie rtęć? Niemcy wycofują się z wypowiedzianych słów
Minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel zakomunikował, że jednak to nie rtęć była przyczyną masowego śnięcia ryb. Próbki pobrane przez niemiecką stronę wykazały ten pierwiastek, jednak nie w ilości, która doprowadziłaby do takiej katastrofy. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze po przeprowadzonych badaniach również nie stwierdził masowego skażenia Odry rtęcią. Martwe ryby, jak i sama woda są nieustannie badane. Próbki z Odry zostały pobrane w 150 punktach. Dokładna przyczyna śnięcia ryb nie jest jeszcze znana. Pojawiają się teorie o wysokim stężeniu utleniacza, zakwicie alg bądź niekontrolowanym zrzucie ścieków.

JP