Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Aktualności z Sulęcina

DSC09268Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej zlokalizowane w Domu Joannitów w Sulęcinie jest częścią składową Sulęcińskiego Ośrodka Kultury. Znajdują się w nim dwie sale wystawowe (galeria), dwie sale historii regionalnej, sala konferencyjna, sala ślubów oraz Transgraniczny Punkt Informacji Turystycznej. Dzisiaj porozmawiamy z szefem placówki – Panem Jackiem Cieluchem, który opowie o sobie i swojej pracy.

Weronika Piechocka: Jakie jest Pana wykształcenie? Czy kandydował Pan na to stanowisko ze względu na nie, czy to raczej pasja, zainteresowania skłoniły Pana do tego?

Jacek Cieluch: Posiadam wykształcenie wyższe, że tak powiem, potrójne, tj. wojskowe, politologiczne i germanistyczne. Można więc śmiało powiedzieć, iż praca, którą aktualnie wykonuję jest zgodna i z moim wykształceniem, jak również z zainteresowaniami historyczno-językowymi.

W.P.: A zainteresowanie historią, szczególnie naszego regionu to chyba bardzo ważne na tym stanowisku?
J.C.: Tak, historia to jest oczywiście mój konik, choć nie jedyny. Interesuję się także językami obcymi, sportem i dużo czytam. Wiedza historyczna jest niezwykle przydatna szczególnie podczas organizacji sesji popularno-naukowych, wykładów historycznych dotyczących w szczególności dziejów naszej „małej ojczyzny”. Bez tego trudno byłoby zapewnić właściwą działalność Domu Joannitów.

W.P.: Będąc tak wszechstronnym wydaje się Pan odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
J.C.: Chyba tak ktoś kiedyś uznał, gdy ubiegałem się o to stanowisko. Po zakończeniu pracy w wojsku byłem lektorem języka niemieckiego w prywatnej szkole językowej. Gdy dowiedziałem się, że w Sulęcinie ma powstać Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej pomyślałem, że to może być coś, co by mnie interesowało. Złożyłem więc odpowiednie dokumenty i wziąłem udział w konkursie. Oprócz mnie o to stanowisko ubiegało się jeszcze
kilka osób. Wypadłem chyba nieźle, skoro zdecydowano się postawić na moją skromną osobę. Komisja była szczególnie zainteresowana wiedzą historyczną, znajomością języka niemieckiego oraz autorską wizją dotyczącą funkcjonowania Domu Joannitów.

W.P.: Jak wygląda praca w Domu Joannitów, co Pan robi?
J.C.: Kierownik Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej jest troszkę jak człowiek-orkiestra. W zasadzie można powiedzieć, że robię wszystko to, co jest niezbędne by Dom Joannitów właściwie funkcjonował, gdyż obsada etatowa jest niewielka. Przygotowuję plany działalności rocznej, który następnie jest wdrażany w życie. Wymyślam tematykę sesji popularno-naukowych, wykładów historycznych, wystaw artystycznych, spotkań itp. Biorę także udział w sesjach i konferencjach historycznych organizowanych przez podmioty zewnętrzne. Muszę znaleźć czas na codzienne stawianie zadań dla podwładnych i kontrolę ich wykonania, jak również na studiowanie materiałów źródłowych niezbędnych do bieżącej działalności. Gdy jest taka potrzeba to pracuję fizycznie tzn. odśnieżam, sprzątam, noszę meble, eksponaty itd. Na początku, w roku 2009 wielkim wyzwaniem było wyposażenie obiektu w meble i przygotowanie sal muzealnych. Nie było to proste, gdyż wielkimi krokami zbliżała się polsko-niemiecka konferencja podsumowująca ten projekt, przede wszystkim należało mieć pomysł, tak by całość miała ręce i nogi. Byłem wówczas praktycznie sam, dużo pomogła mi wtedy moja żona Ewa, szczególnie w trakcie urządzania sal dotyczących historii regionalnej, co wiązało się przecież z problemem pozyskania eksponatów.

W.P.: Skoro kosztowało to tyle pracy to czy jest to doceniane przez ludzi? To, co się tutaj dzieje?
J.C.: Jako były żołnierz zawodowy jestem w miarę odporny na stres, a pracy się nie boję.
Dobrze jest posiadać zmysł organizacyjny i mieć wciąż nowe pomysły, to bardzo pomaga w pracy, jest wówczas łatwiej. A czy ludzie to doceniają? Bywa różnie, tam gdzie jest pięciu Polaków, często jest też tyleż zdań na dany problem. Wszystkim się nie dogodzi, a już na pewno nie tym, którzy do sprawy podchodzą „ politycznie”. Zawsze znajdują się tacy, którzy będą zrzędzić „ dla zasady”, choć nikt nigdy w Domu Joannitów ich nie widział. Praca wykonana w ostatnich latach przynosi jednak efekty. Pamiętam, że na pierwszy prowadzony przeze mnie wykład przyszły cztery osoby. Teraz każdorazowo liczba uczestników wynosi 30-50 osób, a sala konferencyjna ma pojemność na czterdzieści osób. To pokazuje, że dopracowaliśmy się pewnej formuły, która ludzi przyciąga. Można więc powiedzieć, że mamy grupę stałych bywalców, którzy biorą udział w organizowanych w Centrum Współpracy Polsko-Niemieckiej przedsięwzięciach, takich jak np. inauguracje wystaw artystycznych, sesje popularno-naukowe, wykłady historyczne realizowane w ramach formuły „Lekcja historii w Domu Joannitów”, czy też w „Spotkaniach z ciekawymi ludźmi”. Ponadto odbywają się u nas koncerty muzyczne, warsztaty i konkursy tematyczne, spotkania autorskie, zajęcia z języka niemieckiego dla słuchaczy sulęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, konferencje, zebrania, spotkania itd. Osobną kwestię stanowi obsługa grup zorganizowanych i turystów indywidualnych. W roku 2012 Dom Joannitów gościł 159 takich grup, co daje liczbę 3216 zwiedzających. Jak na niespełna 11 tys. miasteczko to całkiem nieźle.

W.P.: W okresie wakacyjnym organizowane są koncerty, nie jest to muzyka popularna, czy mimo to cieszą się one wysoką frekwencją czy także jest to grupa stałych bywalców?
J.C.: Podczas koncertów wakacyjnych prezentowana jest zarówno muzyka popularna, jak i poważna. Każdy więc może znaleźć coś dla siebie. Koncerty te organizuje Sulęciński Ośrodek Kultury, a Dom Joannitów jako jego część współpracuje logistycznie przy ich przeprowadzeniu zapewniając choćby miejsce występu, choć nie tylko. Liczba uczestników bywa różna, tzn. od około 50 do 200 osób.

W.P.: Czy są takie dni, że nie ma zaplanowanej żadnej wizyty gości z Niemiec, żadnych koncertów, występów, spotkań i nie dzieje się nic, może Pan odetchnąć?
J.C.: Jasne, że goście z Niemiec nie bywają u nas codziennie. W przeciągu roku kalendarzowego w Domu Joannitów odbywa się średnio około 300 przedsięwzięć, a z udziałem strony niemieckiej koło 30-u. Trzeba mieć świadomość, że przygotowanie i zorganizowanie takiej, czy innej imprezy to masa telefonów, e-maili i spotkań, a to wymaga czasu, wysiłku i cierpliwości. Na styku ze stroną niemiecką tym bardziej ze względu choćby na barierę językową. Jeśli nawet zdarzy się taka sytuacja, że w danym dniu nie odbywa się konkretne przedsięwzięcie, to są jeszcze zwiedzający, którymi też trzeba się zająć. A gdzie praca własna, gdzie czas na przygotowanie danej imprezy, kwerendę materiałową w źródłach polskich i niemieckich, kontrolę wewnętrzną wyposażenia, sprawdzanie takiej czy innej instalacji technicznej, sprawy bieżące i naprawy, utrzymanie rejonu wewnętrznego i zewnętrznego itp.? Nie jest to wszystko wcale takie proste. Dom Joannitów jest wizytówką naszego miasta, to do nas przyjeżdżają goście z kraju i zagranicy, tak więc wszystko musi funkcjonować na właściwym poziomie. A nic samo się nie zrobi. Mi jest o tyle łatwiej, że podczas współpracy ze stroną niemiecką poradzę sobie bez pomocy tłumacza. Na pewno pracy jest dużo, ale nie mogę narzekać, gdyż zajmuję się tym, co stanowi moją pasję.

W.P.: Jaki jest główny cel funkcjonowania Domu Joannitów?
J.C.: Działaniami z zakresu szeroko pojętej kultury zajmuje się Sulęciński Ośrodek Kultury. Celem działania Domu Joannitów jest – z jednej strony – współpraca ze stroną niemiecką, mająca doprowadzić do zbliżenia Polaków i Niemców i pozbycia się wzajemnych uprzedzeń i stereotypów. Czynimy to poprzez realizowanie wspólnych przedsięwzięć na różnych płaszczyznach, co oczywiście wymaga najpierw wielu przygotowań organizacyjnych. Z drugiej strony edukujemy młodzież i dorosłych mieszkańców poprzez popularyzację historii miasta i Ziemi Sulęcińskiej oraz walorów przyrodniczo-krajobrazowych naszej „ małej ojczyzny”. Realizujemy to poprzez różne formuły, które już wcześniej wymieniłem.

W.P.: Z jakimi związkami, grupami jest nawiązana stała współpraca?
J.C.: Jeśli chodzi o stronę niemiecką to współpracujemy przede wszystkim ze Związkiem Byłych Mieszkańców Powiatu Wschodniotorzymskiego/ Oststernberger Heimatkreis, Haus Brandenburg w Fuerstenwalde i poprzez Urząd Miejski z miastami partnerskimi Sulęcina. Strona polska to mieszkańcy Sulęcina, szkoły w Gminie, Lokalna Grupa Działania, Lokalna Grupa Rybacka, muzea państwowe, towarzystwa przyjaciół danej miejscowości, oraz inne podmioty zewnętrzne.

W.P. Dziękuję za rozmowę

DSC09271W Domu Joannitów dzieje się wiele rzeczy, każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego. Czy to lekcja historii, koncerty muzyczne, wystawa, spotkanie z ciekawym człowiekiem czy lekcja języka niemieckiego. W roku 2012 odbyło się 11 wystaw artystycznych, 29 lekcji historii, 3 spotkania autorskie, 7 spotkań z ciekawymi ludźmi, 2 koncerty muzyczne, 50 lekcji języka niemieckiego. Zorganizowane zostały 32 przedsięwzięcia z udziałem strony niemieckiej. A to nie wszystkie wydarzenia zeszłego roku, w którym to Dom Joannitów odwiedziło aż 159 grup zorganizowanych, co daje liczbę 3216 zwiedzających.

Jak stwierdził sam kierownik, jeśli ktoś powiedziałby, że tutaj się nic nie dzieje to znaczy, że nigdy tutaj nie był.

Weronika Piechocka

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Niemiecki Sulęcin korepetycje
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS