Praca ESA TRUCKS Świecko
Home Sport Olimpia Sulęcin

Decydujące pojedynki z Aqua Zdrój Wałbrzych zbliżają się wielkimi krokami, w sobotę przepytaliśmy w związku z tym trenera naszych siatkarzy – Łukasza Chajca. Dziś publikujemy wywiad z najbardziej doświadczonym zawodnikiem Olimpii – kapitanem Damianem Sławiakiem.

Marek Dębowski: 11 miejsce na koniec rundy zasadniczej, czy takiej pozycji Olimpii mogliśmy się spodziewać?
Damian Sławiak: Do pewnego momentu na pewno było to dla wszystkich zawodem. Trzeba jednak było pogodzić się z realiami pierwszoligowych rozgrywek i z tym że jako beniaminek nie zawojujemy tej ligi. Fajną rzeczą jest, że Olimpia to dalej zespół, w którym grają wychowankowie, a nie armia zaciężna. Dlatego też pomimo rozczarowania wynikami hala na naszych meczach zawsze jest pełna. Nie ukrywam, że trzyma nas to na duchu i w dużej mierze wsparcie naszych fanów jest dla nas motorem napędowym do przygotowań na play out – i za to dziękujemy.

M.D.: Czy świadomość, od dłuższego czasu, że czeka Was gra w play-out ułatwiała, czy utrudniała grę w końcowej części rundy zasadniczej?
D.S.: Myślę, że wyszło nam to na plus, ponieważ w ostatnich kolejkach mogliśmy spokojnie wprowadzać elementy, które mają dać efekt w postaci utrzymania w lidze. Nie ciążyła na nas presja wyniku. Nie oznacza to jednak, że końcówka fazy zasadniczej była przez nas oddana bez walki, czy potraktowana stricte pod względem szkoleniowym. A czy ta maszyna „zatrybi” dowiemy się już niedługo… Z resztą nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż utrzymanie Olimpii w I lidze.

M.D.: Aqua Zdrój Wałbrzych – już na kilka kolejek przed końcem rundy było wiadomo, że to z tą drużyną przyjdzie się zmierzyć, jak scharakteryzował byś tą drużynę?
D. S.: Bardzo ciekawy zespół. Doświadczony rozgrywający Piotrek Lipiński trzyma drużynę w ryzach i pomimo tego, że przed sezonem kompletowali skład na ostatnią chwilę, to widać że praca trenera Bułkowskiego zaczęła przynosić efekty, bo końcówkę mieli zabójczą. Nie zmienia to faktu że znamy ich słabe strony i zrobimy wszystko żeby je wykorzystać.

M.D.: Hala w Wałbrzychu nie będzie sprawiać Wam problemów? Mimo że chyba z pierwszoligowych aren graliście tam najczęściej (wliczając turniej półfinałowy w 2015 roku), to jednak jej rozmiary robią wrażenie…
D.S.: Zawsze obiekt gospodarza jest jego atutem. W tym wypadku też tak będzie. Jednak nie jesteśmy klubem, który swoje mecze rozgrywa w przysłowiowym kurniku, więc nie powinno robić to na nas ogromnego wrażenia. Poza tym klub zadbał o możliwość korzystania z obiektu UAM w Poznaniu, który jest bardzo podobny do tego w Wałbrzychu, więc robimy naprawdę wszystko, co możliwe, żeby być przygotowanym na mecze play-out.

M.D.: Do Wałbrzycha jest 3,5h drogi, w pierwszej lidze bliżej nam jedynie do Wrześni – liczycie na doping sulęcińskich kibiców?
D.S.: Tak jak wcześniej wspomniałem, nasi kibice pomimo porażek pozostają nam wierni. Wyzwalają w nas dodatkowe pokłady energii. Może w przeciągu całej rundy zasadniczej nie było tego po nas widać, ale nawet podczas treningu mamy przed oczami tych wspaniałych ludzi, którzy zdzierają gardła i w nas wierzą. Dzięki nim wierzymy, że niemożliwe nie istnieje i chcemy zrobić im w końcu prezent w postaci utrzymania w lidze. Nie ukrywam, że widok naszych kibiców na hali w Wałbrzychu bardzo by nam pomógł. Wierzę, że się tam pojawią bo skoro dopingowali nas w dalekim Andrychowie podczas spełniania marzeń o zapleczu Plusligi to wierzę, że pomogą nam w kolejnym… utrzymaniu Sulęcina w I lidze.

M.D: Dla naszego libero – Macieja Sasa – mecze z Ozorkowem są pierwszymi, które pamięta i oglądał z trybun jako siedmiolatek. Ty zaś jesteś jedynym zawodnikiem w drużynie, który brał czynny udział w barażach z Bzurą Ozorków 12 lat temu. Nie boisz się, powtórzenia tamtej historii?
D. S: Czy się boję? Zdecydowanie nie. Gdybym się bał to po awansie w Andrychowie podziękował bym chłopakom i nie podniósł rękawicy. 12 lat temu siatkówka jednak była trochę inna. Struktury klubu wyglądały inaczej. Była to czysta partyzantka. Teraz, pomimo tego, że do drużyn pierwszo-ligowych brakuje nam jeszcze sporo pod względem organizacyjnym to uważam, że naprawdę jesteśmy gotowi na to by zakotwiczyć się w I lidze na lata. Liczę też, że doświadczenie zdobyte wtedy i przez wszystkie rozegrane na parkiecie lata zaprocentuje w tym najważniejszym momencie. Wtedy będę czuł się spełniony i będę mógł podziękować całemu sulęcińskiemu środowisku siatkarskiemu za przygodę z siatkówką i zawiesić buty na kołku.

M. D.: Nawet jeżeli przed Tobą jeszcze kilka lat na solidnym poziomie?
D.S.: Siatkówka po wieloma względami ukształtowała mnie jako człowieka. Byłem z nią i ona ze mną w różnych sytuacjach życiowych. Kiedy w 2010 roku wątpiłem w to czy naprawdę jest sens przychodzić na treningi i robić to na maksa odezwał się do mnie trener Chajec, który wtedy rozpoczynał swoją trenerską przygodę i namówił mnie żeby spróbować. Nic nie traciłem. Zawsze mogłem zrezygnować. Obaj jednak mieliśmy to samo marzenie. Wprowadzić i utrzymać na lata Olimpię Sulęcin w I lidze. Mozolnie, przez 7 lat trener budował swój zespół marzeń, w którym widział mnie jako kapitana. Przez te lata graliśmy o awans, ale też o utrzymanie w II lidze. Jak wyglądał poprzedni sezon wszyscy wiemy. Osobiście marzyłem, by jako kapitan wprowadzić zespół na zaplecze Plusligi, sprawdzić swoje umiejętności na tym szczeblu rozgrywek i go tam utrzymać. Teraz jesteśmy już blisko spełnienia marzeń, między innymi tych prywatnych. Jeżeli się uda to przyjdzie czas na nowe cele. Mam piękną i wyrozumiałą kobietę, z którą chcę założyć rodzinę. Niestety nie można mieć wszystkiego. Gra w pierwszej lidze to prawie zawodowstwo iniestety nie wszystko da się pogodzić. Nie zmienia to faktu, że gdyby nie siatkówka to Bóg wie gdzie bym teraz był. Przychodzi mi teraz do głowy zdanie, które kiedyś jako mały chłopiec usłyszałem od wybitnego trenera Waldemara Wspaniałego: „Dzieciaki, musicie grać w siatkówkę, bo to jest piękna dyscyplina sportu.” Ale spokojnie, skupmy się teraz nad tym co najważniejsze czyli weekendowe mecze z Aqua Zdrój Wałbrzych.

Z kapitanem Olimpii Sulęcin Damianem Sławiakiem rozmawiał Marek Dębowski.

Autor
Dostarczamy najnowszych informacji z Sulęcina i okolic w możliwie najkrótszym czasie. Zapraszamy także na nasz profil na facebooku.
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Spływy kajakowe lubuskie
Kwasy humusowe FLORAHUMUS